Osoba czyli kto?
 
Osoba to ktoś, kogo nawet Bóg
nie traktuje jak swoją własność.
 
Rozmowa Księdza Marka Dziewieckiego z Magdaleną Korzekwa
 
 

            - Ksiądz jest duszpasterzem a jednocześnie psychologiem. Wyobrażam sobie, że praca psychologa to fascynujące zadanie…

 

            To zależy od tego, czy swoją aktywność zawodową dany psycholog traktuje jako spotykanie z człowiekiem czy też jako spotkanie z… ludzką psychiką. W tym drugim przypadku psycholog szybko popada w rutynę i znudzenie. Przecież każdy z ludzi ma identyczne struktury psychiczne. Podobne są w nas także procesy intelektualne i emocjonalne. Natomiast człowiek jest kimś zupełnie niepowtarzalnym! Człowiek zawsze zaskakuje, gdyż jest osobą. Jest kimś, kto potrafi być większy i silniejszy od wszystkich swoich struktur, mechanizmów i uwarunkowań psychicznych. Właśnie dlatego poszczególne osoby inaczej reagują na traumatyczne przeżycia czy na radosne wydarzenia. Każdy z nas inaczej odnosi się do sytuacji, w której się znajduje. Są takie osoby, które nie radzą sobie z drobnymi nawet stresami. Ale są i takie, które odzyskują sens i radość życia w sytuacjach, w których inni reagują już tylko agresją czy rozpaczą.

            W obliczu człowieka, który jest osobą, znacznie łatwiej o diagnozę jego stanu psychicznego niż o prognozowanie przebiegu terapii czy sposobu korzystania (lub nie) z otrzymanej pomocy psychologicznej. Niesienie pomocy człowiekowi borykającemu się z samym sobą i z własną sytuacją życiową, to najbardziej fascynujące i jednocześnie najtrudniejsze zadanie, jakiego podejmują się psycholodzy. Stajemy bowiem twarz w twarz z kimś, kogo nie da się zaklasyfikować według z góry przyjętych schematów. Osoby nie można do niczego przymusić. Nie da się też przewidzieć jej zachowań w przyszłości. W tej sytuacji zadaniem psychologa jest mobilizowanie danego człowieka do przekraczania własnych ograniczeń i do wyzwalania się z przeszłości, która boli czy która niepokoi. Kompetentna pomoc psychologiczna to towarzyszenie drugiemu człowiekowi w procesie stawania się kimś większym od samego siebie. Alternatywą jest stawanie się kimś bezradnym wobec twardej rzeczywistości, czyli kimś, kogo nawet jedna natrętna myśl czy jedno bolesne przeżycie może pozbawić chęci istnienia...

           

            - Znany francuski myśliciel - E. Gilson - twierdzi, że wprowadzenie terminu „osoba” to niezwykle cenny wkład chrześcijaństwa na terenie filozofii i antropologii. Chrześcijaństwo upewnia nas o tym, że człowiek to ktoś jedyny na tej ziemi, kto jest osobą. Co to znaczy być osobą?

 

            Na początku rozmowy stawiasz mi najważniejsze i najtrudniejsze pytanie, jakie człowiek może postawić samemu sobie i innym ludziom… Pytanie o osobę to pytanie o genezę i sens zupełnej niezwykłości i niepowtarzalności człowieka w widzialnym świecie. Każda prawda na temat nas, ludzi, to jakiś mały fragment odpowiedzi na Twoje pytanie. Potrzebna nam będzie chyba cała wieczność po to, by znaleźć pełną odpowiedź na pytanie o tajemnicę osoby i by zachwycić się do końca tym, że Bóg aż tak cudownie nas stworzył z miłości!

            Człowiek jest osobą, czyli kimś tak wielkim, że nie mieści się ani w materialnym wszechświecie, ani w samym sobie! Tajemnicy osoby nie wyjaśni, ani nie opisze do końca żadna definicja. Człowiek różni się od przedmiotów, roślin i zwierząt właśnie tym, że nie sposób jest odkryć i opisać tego wszystkiego, co w nim jest ukryte, a także tego wszystkiego, co dzieje się w nim samym oraz w jego relacjach z innymi osobami. Żaden naukowy i pozanaukowy opis nie uwzględni do końca bogactwa osoby, ani nie określi jej przyszłych zachowań.

 

            - W swojej „Historii filozofii” W. Tatarkiewicz poświęca personalizmowi zaledwie jedno zdanie. W sposób lakoniczny i mało dla mnie czytelny stwierdza, że „we Francji E. Mounier i grupa pisarzy skupiająca się w piśmie ‘Esprit’, radykalna w pojęciach społecznych, uważała za możliwe i pożądane zbliżenie filozofii chrześcijańskiej i marksizmu. Mimo wielkich różnić, które je dzielą, realizm stanowi jednak pewien między nimi łącznik” ( t. III, PWN, Warszawa 2005, s. 275). Większość moich rówieśników, z którymi rozmawiałam w czasie olimpiad filozoficznych, tylko tyle wie o personalizmie…

 

            Dziwię się, że W. Tatarkiewicz tak niewiele pisze o personalizmie i że w dodatku wprowadza czytelników w błąd. Sądzę, że ten znakomity historyk filozofii w tym przypadku uległ naciskowi cenzury, gdyż swoje dzieła tworzył w czasach komunistycznych, a zatem w tym okresie, w którym wszystko – poza marksizmem – musiało być opisywane w negatywny sposób. W konsekwencji „przemycenie” do podręcznika filozofii choćby jednego zdania o personalizmie, a zatem o systemie, który jest radykalnie sprzeczny z marksizmem i który demaskuje naiwność marksistowskiego spojrzenia na człowieka, zostało prawdopodobnie okupione wypaczeniem istoty chrześcijańskiej wizji człowieka jako osoby. Równie dobrze – i równie błędnie! – można byłoby napisać, że personalizm uważał za możliwe i pożądane zbliżenie filozofii chrześcijańskiej i… spirytualizmu. Personalizm podkreśla przecież, że osoba ma wymiar duchowy. Tymczasem istotą personalizmu jest to, że dokonuje on rewolucyjnego przewrotu w całej historii myśli na temat człowieka! Ten system antropologiczny wprowadza zupełnie nową jakość w tym względzie. Wbrew marksizmowi personalizm podkreśla, że człowiek nie jest jedynie materią. Z kolei wbrew spirytualizmowi podkreśla, że człowiek nie jest tylko duchem. Wbrew spojrzeniu socjologicznemu podkreśla, że człowiek nie jest jedynie wytworem określonej socjalizacji czy indywidualizacji. Ale personalizm idzie jeszcze dalej, gdyż zakłada, że bycie osobą to coś więcej niż suma wszystkich wymiarów człowieka i wszystkich jego uwarunkowań.

            E. Mounier podkreślał, że osoba to tajemnicze centrum człowieczeństwa. Osoba jest kimś, a nie czymś. Jest świadomym i wolnym podmiotem, a nie jednym z nieświadomych siebie i bezwolnych obiektów. Właśnie dlatego ja jako osoba jestem kimś innym i kimś większym niż moja samoświadomość i moje samopoznanie, które zawsze jest jedynie cząstkowe, a czasem zupełnie błędne. Nawet wtedy, gdy zdobędziemy miliony informacji o cielesności danej osoby, a także o jej cechach psychicznych i postawach społecznych, a także o jej wrażliwości moralnej i jej sposobie przeżywania więzi z Bogiem, to i tak nie uchwycimy istoty bycia osobą. Człowiek jako osoba wymyka się obiektywizowaniu, gdyż w przeciwieństwie do obiektów - potrafi postępować wbrew wszelkim naciskom instynktów, popędów, emocji czy uwarunkowań społecznych. Osoba to obecność, dialog, stawanie się… Zwierzęta podlegają prawom ewolucji, natomiast osoby potrafią zająć świadomą i wolną postawę wobec samych siebie a także wobec świata i dlatego tworzą historię. Człowiek zawsze pozostanie kimś większym od wiedzy, jaką już dysponuje i jaką w przyszłości zdobędzie na swój własny temat. Im więcej odpowiedzi znajdujemy na pytanie o człowieka, tym więcej rodzi się w nas nowych pytań i wątpliwości…

 

            - Skoro nie jest możliwe opisanie osoby, to w takim razie w oparciu o co możemy stwierdzić, że człowiek jest osobą?

 

            To, że człowiek jest osobą, wynika z faktu, że nie mieści się on w tym, co cielesne, widzialne, psychiczne. Człowieka nie można zredukować „w dół”, czyli nie można zamknąć go w granicach wyznaczonych przez jego ciało, instynkty, popędy czy biochemię, gdyż jest przecież oczywiste, że posiada on jeszcze inne wymiary. Jednak z tych samych względów nie można redukować człowieka „w górę”, czyli zamknąć go w granicach jego duchowości, moralności, religijności czy osobowości, gdyż materialność i biologiczność to nieodłączna cecha jego sposobu istnienia.

            Człowiek jest kimś, kogo mamy szansę poznawać i coraz lepiej rozumieć jedynie wtedy, gdy poznajemy go w głąb. A w głębi, tam u mnie w środku, jestem podobny do Boga! Stwórca objawia mi zdumiewającą prawdę o tym, że jestem Jego ukochanym dzieckiem, że jestem dosłownie nie z tego świata! Moje ciało zostało wzięte z materii, z prochu ziemi, ale ja - człowiek, jestem owocem dotknięcia mego ciała przez Boga, który nie jest ciałem. Jestem owocem spotkania, kontaktu, więzi z Bogiem i z ludźmi. Jestem dzieckiem osób a nie materii. Jestem kimś, kto potrafi zająć świadomą i wolną postawę wobec tego, co jest we mnie i wokół mnie. Zrozumieć człowieka można jedynie wtedy, gdy znajdujemy odpowiedź na pytanie: dlaczego nieszczęśliwi są ci ludzie, którzy nie kochają?

            - Jedną ze specyficznych i ważnych cech człowieka jako osoby jest zdolność tworzenia symboli, a także zdolność porozumiewania się z innymi osobami za pomocą symboli…

 

            Funkcjonowanie w świecie symboli to rzeczywiście jedna z tych niezwykłych zdolności, jaką posiada wyłącznie ktoś, kto jest osobą. Przedmioty, rośliny i zwierzęta nie tworzą symboli. Nie są też w stanie żadnego symbolu zrozumieć. Tworzenie symboli i posługiwanie się symbolami to jeden z oczywistych dowodów na to, że człowiek nie mieści się w świecie materii i że nie da się go zamknąć w wymiarze materialnym. Symbol to bowiem coś materialnego (na przykład jakiś przedmiot, kolor, dźwięk, kształt, gest), co w świadomości człowieka nabiera niematerialnego znaczenia. Przykładem może być stylizowany rysunek białego orła, który w wymiarze materialnym jest podobizną jednego z ptaków, ale w wymiarze symbolicznym jest znakiem niepodległości naszego państwa. Patrząc na symbol orła, dokonują się w naszej świadomości skojarzenia niemożliwe w świecie zwierząt, na przykład myśl o heroicznych patriotach, którzy oddali życie za Ojczyznę lub pytanie o to, w jaki sposób mogę dzisiaj być szlachetnym patriotą. Najbardziej niezwykłym symbolem na tej ziemi jest sam człowiek, gdyż każdy z nas to obraz, a zatem symbol Boga!

 
            - Jakie są podstawowe i najprostsze formy symboli?
 

            Człowiek jest zdolny do tego, by niemal wszystko zamienić w symbol: każdą rzecz, każde wydarzenie, każde zachowanie. Zwyczajny kamyk może dla kogoś stać się symbolem siły czy wierności. Jakiś wypadek drogowy może zostać zinterpretowany jako symbol kary, a powstrzymywanie się od jedzenia może być symbolem postu lub… strajku głodowego. Najprostsze symbole to słowa i gesty. Dźwięk, jaki słyszymy wtedy, gdy ktoś wypowiada słowo „jabłko”, nie ma nic wspólnego z owocem, który ów dźwięk symbolizuje w naszej świadomości. Podobnie napis „jabłko” nie przypomina swym kształtem owocu, który oznacza. Z kolei gest dłoni z palcami uniesionymi w kształcie litery „V” nie ma w swym materialnym wymiarze nic wspólnego z wiarą w zwycięstwo. Zresztą w świecie materii w ogóle nie ma sensu słowo „zwycięstwo”, gdyż świat materialny jest zdeterminowany prawami przyrody, z którymi żadna rzecz, roślina czy zwierzę wygrać nie może. Jedynie ktoś, kto jest osobą, potrafi oprzeć się instynktom, popędom czy uwarunkowaniom biochemicznym. I dlatego jedynie osoba może być pociągnięta do odpowiedzialności za swoje czyny. Bez tych podstawowych symboli, jakimi są słowa, wyrazy, cyfry i gesty, nie byłoby całego tego wielkiego świata symboliki związanej z kulturą, sztuką czy nauką. Dzieła sztuki, wzory matematyczne czy normy moralne są możliwe dzięki istnieniu tych podstawowych symboli.

 

            - Można zatem stwierdzić, że niezwykle ważnym symbolem w świecie ludzi jest słowo?

 

            Tak, i to nie tylko w świecie ludzi! Nawet w perspektywie całego kosmosu początkiem wszystkiego jest Słowo – „na początku było Słowo, a przez Nie wszystko się stało, co się stało”. Słowa to podstawowe narzędzie kontaktu między osobami! Słowa nie są tylko dźwiękiem czy zbiorem liter. Każde słowo jest mostem. Najpierw jest to most wewnętrzny, czyli most, który buduje osoba wewnątrz własnej tajemnicy. Słowa w tym znaczeniu są mostem łączącym nasze myśli, przeżycia, pragnienia, aspiracje, poszukiwania, marzenia. Dzięki słowom jestem w stanie nazywać to, co się we mnie dzieje. Słowa pozwalają mi opowiedzieć samemu sobie o mojej własnej tajemnicy. Pozwalają mi sporządzić mapę mego wewnętrznego świata. Jednak te same słowa mają jeszcze drugą - zewnętrzną wobec osoby - funkcję, a mianowicie stają się mostem, który łączy „ja” z „ty”. Słowa pozwalają mi wyjść z psychicznej i duchowej samotności, jakiej może doświadczyć jedynie ktoś, kto jest osobą. W świecie osób słowa pełnią rolę mostów, jakich nie jest w stanie wytworzyć i jakich nie potrzebuje świat materii.

 

            - Z tego, co Ksiądz mówi, wynika, że istnieje pierwszeństwo słów przed gestami. Jednak to chyba gesty są pierwotne w zachowaniu człowieka, a słowa - wtórne?

 

            Zauważ, że tylko w odniesieniu do niemowląt słowa są rzeczywiście poprzedzane gestami. Rodzice najpierw przytulają maleńkie dziecko, noszą je na rękach i głaszczą. Czynią tak jednak wyłącznie dlatego, że niemowlę nie potrafi jeszcze zrozumieć zachowań o charakterze symbolicznym. Rodzice z pewnością ucieszyliby się, gdyby już z noworodkiem mogli rozmawiać i gdyby już wtedy mogli opowiadać mu o swojej miłości do niego oraz o swojej radości z jego narodzin. Rozwój niemowlęcia przebiega według zasady: najpierw gesty, później słowa. Tymczasem dojrzała osoba to ktoś, kto potrafi odwrócić ten proces. To zatem ktoś, kto potrafi najpierw słowem opisać sens gestu, który zamierza wykonać i dopiero wtedy podejmuje zapowiedziane działanie. Takie zachowanie stwarza szansę na to, że ta druga osoba w trafny sposób zrozumie znaczenie gestu, na który się decyduję. Jeśli mama wyłączy telewizor, ale nie wyjaśni ośmioletniemu synkowi, że czyni to po to, aby wreszcie zaczął się uczyć, to jej dziecko może wtedy, na przykład, włączyć komputer albo zacznie bawić się piłką. Może też pomyśleć, że w przyszłym miesiącu mama chce zapłacić mniejszy rachunek za energię elektryczną…

 

            - To znaczy, że identyczne gesty mogą mieć w świecie ludzi zupełnie różne znaczenie i że w konsekwencji nasze zachowania mogą stać się źródłem poważnych nieporozumień…

           

            Taka jest właśnie cena, jaką płacimy za władzę nadawania symbolicznych znaczeń naszym materialnym gestom i zachowaniom. Najlepszym sposobem uniknięcia nieporozumień jest wyjaśnianie naszych zachowań za pomocą słów, które mogą być o wiele bardziej jednoznaczne i precyzyjne. Dosyć wąski jest repertuar gestów, za pomocą których człowiek może zakomunikować coś drugiej osobie. Podstawowe możliwości w tym względzie to sposób patrzenia, postawa ciała, dotyk, ton głosu, mimika twarzy. To już niemal wszystko. W przeciwieństwie do tego wąskiego repertuaru gestów, repertuar naszych słów jest niemal nieskończony. Dzieje się tak dlatego, że słowa wyrażają bogactwo świata duchowego, który jest ojczyzną osób i który - w przeciwieństwie do świata materialnego - nie ma granic.

            Za pomocą słowa człowiek zapowiada swój gest i nadaje mu określone znaczenie. Słowo to także „podpis” pod wykonanym gestem, czyli akt uznania mojej odpowiedzialności za gest, który ci okazuję. Słowo, to również określenie mojej relacji do ciebie, jaką symbolizuje mój gest. Dla przykładu, jeśli komuś deklaruję, że kocham i że chcę chronić tę osobę, to gest uśmiechu czy gest przytulenia oznacza podjęcie przeze mnie zobowiązania do wierności wobec tej osoby i do trwania przy niej w każdej sytuacji. Słowa, którymi komentuję moje zachowanie, pełnią jeszcze jedną istotną funkcję. Otóż są one dla tej drugiej osoby sprawdzianem, na ile ja sam rozumiem moje własne gesty i zachowania. To nie przypadek, że zwykle najczęściej słowem „miłość” posługują się ci, którzy sensu tego słowa nie rozumieją. Podobnie najmniej barier w posługiwaniu się gestami czułości mają zwykle ci, którzy pożądają zamiast kochać. Nawet najpiękniejszy gest czułości niepokoi, jeśli nie został poprzedzony postawą miłości i słowem miłości.

            Kto kocha, ten potrafi słowem przytulić i chronić drugą osobę w każdej sytuacji i z każdej odległości. Gestem można umacniać jedynie z bliska i nie w każdej sytuacji. Trudno, na przykład, pocieszać kochaną osobę gestem czułości pośród tłumu obcych ludzi. Ktoś z obecnych mógłby przecież wtedy zareagować nawet szyderstwem. W cywilizacji obrazkowej, w której jest coraz mniej słów i coraz mniej sensu, gesty stają się coraz bardziej puste, coraz mniej symboliczne właśnie. A przez to tracą swój ludzki sens i swoją osobową moc. Stają się coraz bardziej materialne, coraz mniej osobowe. A to sprawia, że coraz bardziej materialne i coraz mniej osobowe stają się więzi między ludźmi.

 

            - Łatwiej wprowadzić kogoś w błąd za pomocą gestu niż za pomocą słowa. Z drugiej strony słowo jest ważniejsze niż gest, gdyż słowem można wyrazić więcej niż gestem. Gestem dotykamy „powierzchni” osoby, a słowem możemy poruszyć ją „całą”…

 

            Ten sam gest może symbolizować zupełnie różne postawy. Dla przykładu za pomocą przytulenia można komunikować czułość, tęsknotę, wsparcie, współczucie, altruistyczną troskę o tę drugą osobę. Z drugiej strony identycznie z zewnątrz wyglądającym gestem przytulenia można komunikować zakochanie, które jest egocentrycznym szukaniem własnego zadowolenia. Zdarza się i tak, że za pomocą gestu przytulenia ktoś usiłuje ukryć pożądanie czy uzależnienie. Stosunkowo łatwo jest manipulować ludźmi za pomocą gestów. Znacznie łatwiej natomiast zdemaskować kogoś, kto usiłuje nami manipulować za pomocą słów. Zwykle wystarczy wtedy uważnie analizować zawartość słyszanych słów i zestawiać je z zachowaniem osoby, która te słowa wypowiada. Osobę rozpoznajemy bardziej po słowach niż po gestach. Właśnie dlatego kultura słowa powinna wyprzedzać kulturę gestu. Czułe gesty człowieka prymitywnego to oszustwo, które prowadzi do rozczarowań. To, czy gest drugiej osoby umacnia nas czy też nas raczej niepokoi, a nawet rani, zależy bardziej od tejże osoby niż od gestu, jaki nam okazuje. Dojrzała osoba przyjmuje gesty czułości jedynie od tych ludzi, które najpierw oswoją ją swoimi czynami i słowami miłości.

 

            - Często mówimy, że słowa leczą. A przecież w sensie ścisłym leczyć może tylko jakiś medykament. Mówienie o leczniczej funkcji słowa jest chyba raczej symbolem niż rzeczywistością?

 

            Po pierwsze symbole też są rzeczywistością! Tyle tylko, że są rzeczywistością ponad-materialną i w tym sensie „nierzeczywistą” z perspektywy roślin czy zwierząt. Po drugie, słowa bywają lekarstwem w sensie ścisłym, a nie jedynie w sensie przenośnym. Żadnego zwierzęcia nie uleczymy słowem, ale człowieka możemy uleczyć mocą słowa. Dobrym słowem możemy mu nawet uratować życie! W odniesieniu do świata materii słowo jest nieczytelnym i bezwartościowym dźwiękiem, ale w odniesieniu do osób słowo ma realną moc. Tak bardzo realną, że kasy chorych płacą, na przykład psychologom czy terapeutom uzależnień, za trafnie dobrane słowo. Jednak ta niezwykła, lecznicza moc słowa nie tkwi w samym słowie lecz w osobie, która to słowo wypowiada. Jeśli jakaś papuga w zupełnie poprawny sposób powie mi, że mnie kocha, to w niczym nie zmieni to mojej sytuacji życiowej. Niewiele w moim życiu zmieni nawet fakt, że słowa te wypowie do mnie jakaś osoba, jeśli nie jest mi ona bliżej znana. Gdy jednak słowa miłości wypowie mój niezawodny przyjaciel, wtedy mogę odnaleźć w sobie niezwykłą siłę i nadzieję, której jeszcze przed chwilą we mnie nie było. Te same słowa, wypowiadane przez różne osoby, powodują różne reakcje: od obojętności i buntu do zachwytu i mobilizacji. Tajemnica mocy tkwi w osobie, a nie w słowie…

           

            - Za pomocą słów człowiek potrafi określać swoją postawę wobec osób oraz wyjaśniać sens swoich gestów. Jednak słowa są nam potrzebne także po to, by określać nasz sposób rozumienia świata…

 

            Tak, ta druga, poznawcza, czy wręcz odkrywcza funkcja słów jest też niezwykle ważna. Osoba to ktoś, kto potrafi rozumieć słowa, których znaczenie określiły już wcześniej inne osoby. Ale osoba to ktoś, kto potrafi utworzyć zupełnie nowe słowo, nowy symbol. To nowe słowo tworzy nową przestrzeń poznawania i rozumienia. Otwiera nowe horyzonty myślenia. Przykładem jest choćby słowo „osoba”, które najczęściej powtarza się w naszej rozmowie. Słowo to znane już było w starożytnej Grecji i oznaczało maskę aktora występującego na scenie antycznego teatru. Jednak sens, jaki nadajemy temu słowu obecnie, jest inny i jest całkiem nowy. Słowo „osoba” w znaczeniu, o którym tu mówimy, pozwala nam uświadomić sobie fakt naszej zupełnej wyjątkowości w całym materialnym wszechświecie. Słowo „człowiek” oznacza przynależność do określonego gatunku bytów. Tymczasem słowo „osoba” uświadamia nam fakt, że nie tylko należymy do innego gatunku niż małpy, ale że należymy do zupełnie innego świata niż wszystkie gatunki zwierząt razem wzięte! Między małpą a amebą nie ma tak wielkiej różnicy jak między małpą a osobą! W pierwszym przypadku mamy bowiem do czynienia jedynie z różnicą ilościową (stopień ewolucyjnego rozwoju żywych organizmów), podczas gdy w przypadku drugim różnica ta jest jakościowa i nieprzekraczalna. Żadne zwierzę nigdy nie weszło i nie wejdzie na drogę stawania się osobą!

 

            - Czy Eucharystia jest symbolem obecności Boga-Osoby? Zarówno kapłan, jak i pozostałe osoby, które uczestniczą w liturgii, wykonują określone gesty i używają określonych słów…

 

            Eucharystia jest symbolem obecności Boga-Osoby. Jednocześnie jednak jest rzeczywistą – a nie jedynie symboliczną! – obecnością Boga dla zgromadzonych wiernych. Gdyby w Eucharystii uczestniczył jakiś niewierzący, postronny obserwator, to dostrzegłby tylko ten pierwszy, czyli symboliczny wymiar Eucharystii. Zauważyłby określone osoby, które wypowiadają określone słowa i wykonują określone gesty. Taki postronny obserwator byłby w stanie zrozumieć symboliczny wymiar obecności kapłana, który w czasie modlitwy przeistoczenia wypowiada nie swoje słowa, lecz słowa Jezusa z Ostatniej Wieczerzy: „to jest Ciało moje, to jest Krew moja”. Postronny obserwator mógłby nawet zrozumieć symbolikę komunii świętej. Niewierzący uczestnik Eucharystii pozostałby jednak przekonany, że wszystko, co widzi, to jedynie świat symboliki i rodzaj liturgicznego teatru. Tymczasem ci, którzy, którzy wierzą w słowa Jezusa i którzy na co dzień doświadczają Jego miłości, są pewni, że to, w czym uczestniczą, nie jest teatrem lecz rzeczywistym spotkaniem z Tym, który jest tu naprawdę obecny, chociaż pozostaje niewidzialny dla oczu.

            W przeciwieństwie do świata przedmiotów, roślin i zwierząt, w świecie osób najważniejsze jest to, co niewidzialne. Dla przykładu, jeśli dziecko czuje się kochane przez swoich rodziców, to bez lęku wychodzi ono z domu, gdy chce pobawić się na podwórku. Nie boi się tego, że w międzyczasie rodzice opuszczą po kryjomu dom i że zostanie ono samo: bez rodziców i bez opieki. Przebywając na podwórku, dziecko nie widzi wprawdzie swoich rodziców, ale mimo to pozostaje spokojne. Nawet małe dziecko rozumie, iż najbardziej obecni są dla nas nie ci, którzy przebywają najbliżej nas i których widzimy, lecz ci, którzy nas najbardziej kochają. Ta sama zasada dotyczy Eucharystii. Tutaj spotykam się z Chrystusem, który jest mi bliższy niż ja sam sobie mogę być bliski i który jest dla mnie bardziej obecny niż ludzie, którzy mnie otaczają i których widzę.

 

            - Wydaje mi się, że jedną z nieodłącznych cech człowieka jako osoby jest przeżywanie tęsknoty…

 

            Oczywiście, że tak! Tęsknota to jedno z tych doświadczeń osoby, o których raczej rzadko mówi się w antropologii, filozofii, a nawet w teologii. Może dlatego, że dotykamy tu bardzo intymnego i podatnego na zranienia aspektu bycia osobą. A może dlatego, że tęsknotę odczuwają najbardziej ci, którzy najbardziej kochają. A tacy ludzie rzadko cytowani są w podręcznikach…

            Osoba to ktoś, kto istnieje dzięki komuś, a nie czemuś! To ktoś, kto istnieje dla kogoś, a nie dla czegoś! Osoba to ktoś, kto pragnie być zawsze przy osobach, które kocha i przez które czuje się kochana. A tęsknota to potwierdzenie tego, że miłość, która łączy osoby, silniejsza jest niż oddalenie. W doczesności doświadczenie tęsknoty jest czymś nieuniknionym, gdyż w warunkach ziemskich nikt z nas nie może nieustannie przebywać z tymi wszystkimi, których nieodwołalnie kocha. Człowiek, który kocha, odczuwa tęsknotę nawet wtedy, gdy jest całkiem blisko kochanych przez siebie osób, gdyż wie, że można kochać jeszcze bardziej.

            Tęsknota bywa czasem bolesna, ale nigdy nie jest destrukcyjna. Przeciwnie, w bólu tęsknoty ukryta jest radość, gdyż ból ten upewnienia nas o tym, że naprawdę kochamy i że naprawdę jesteśmy kochani! Kto nie kocha, ten nie doświadcza tęsknoty, lecz zadręcza się zazdrością, albo przeżywa rozpacz. Zazdrość jest typowa dla egoistów, a rozpacz dla tych, którzy nie doświadczają miłości, chociaż sami usiłują kochać. Czynią to jednak najczęściej w sposób niedojrzały oraz interesowny właśnie dlatego, że są mało kochani i że nie mają kontaktu z tymi, którzy mogliby nauczyć ich dojrzałej miłości. W ostatecznym rozrachunku zazdrość jest jeszcze bardziej niszcząca niż rozpacz, gdyż może doprowadzić do odrzucenia daru zbawienia i do piekła wiecznej samotności…

 

- Większość systemów pedagogicznych zakłada, że celem wychowania jest rozwój osobowości, podczas gdy Ksiądz w wielu publikacjach podkreśla przekonanie, że osoba nie jest tym samym co osobowość. Jaka jest różnica między osobą a osobowością?

 

Jest to różnica analogiczna jak, na przykład, różnica między murawą boiska a stadionem. Gdy oglądamy mecz piłkarski, wtedy zwracamy zwykle uwagę na płytę boiska, na jakość oraz wygląd nawierzchni. Łatwo dostrzegamy kępy wyrwanej trawy, nierówności czy miejsca zalane wodą. Gdyby jednak rzeczywistość boiska ograniczała się jedynie do murawy, to natychmiast wszyscy piłkarze zapadliby się w nicość! Sama trawa nie mogłaby przecież utrzymać ich na powierzchni. Podobnie jest z osobowością. To jeden ze sposób objawiania się osoby. Wierzyć, że osoba to tyle, co osobowość to tak, jakby wierzyć, że murawa boiska to tyle, co cały stadion. Osobowość oznacza typowy dla danego człowieka sposób przeżywania samego siebie i świata oraz sposób odnoszenia się do siebie i świata. Czasem ktoś radykalnie zmienia swój sposób przeżywania rzeczywistości, a także swój sposób odnoszenia się do siebie i świata, a przecież pozostaje tą samą osobą! 

Każdy z nas stopniowo odkrywa własne bogactwo. Najpierw odkrywamy ciało, a następnie psychikę. Później dopiero odkrywamy sferę moralną, duchową, społeczną i religijną. Tym, co łączy wszystkie te wymiary człowieczeństwa i co nadaje im sens, jest właśnie osoba. Osoba przekracza ograniczenia i możliwości własnego człowieczeństwa. Nie tyle składa się z poszczególnych sfer, ile raczej wciela się w te sfery i posługuje się nimi po to, by zrealizować sens swego istnienia.

Kryterium dojrzałości człowieka nie może być jedynie rozwój jego osobowości. Osobowość odnosi się do sfery psychicznej, a ta jest jednym tylko z wielu wymiarów człowieka. Z tych samych względów sprawdzianem dojrzałości nie może być zdrowie fizyczne ani nawet bogactwo sfery duchowej. Może się przecież zdarzyć tak, że ktoś dysponuje zdrowym ciałem, które będzie narzędziem przemocy. Podobnie może ktoś wykorzystać silną psychikę po to, manipulować ludźmi. Jest też możliwe, że ktoś wykorzystuje swoje zdolności duchowe po to, by utwierdzać samego siebie w fikcyjnym poczuciu doskonałości. Z drugiej strony może ktoś mieć problemy ze zdrowiem czy doświadczać kruchości psychicznej, a mimo to być radosnym darem dla innych. Dojrzała osoba potrafi kochać także wtedy, gdy jej ciało, psychika czy duchowość pozostaje ograniczona i niedoskonała.

           

            - Nie sposób uciec od pytania o to, skąd wzięła się osoba, która nie jest rzeczą, rośliną ani zwierzęciem. Odpowiedzi na to pytanie próbuje udzielić teoria ewolucji..

 

            Rzeczywiście pytanie o pochodzenie osoby jest nieuniknione dla każdego, kto nie boi się realistycznie myśleć. To najbardziej intrygujące i najważniejsze pytanie, gdyż od odpowiedzi na pytanie o genezę osoby zależą odpowiedzi na wszystkie inne pytania, a zwłaszcza na pytanie o sens ludzkiego życia. Chyba oczywiste jest to, że osoba nie może pochodzić od rzeczy i że nie może zamienić się w rzecz.

            W naukach szczegółowych najbardziej popularną próbą odpowiedzi na pytanie o genezę człowieka jest tak zwana teoria ewolucji. W rzeczywistości jest to na razie hipoteza, gdyż pozostawia ona więcej pytań niż udziela odpowiedzi. Największą słabością tej hipotezy jest fakt, że od niemal dwustu lat (a zatem jeszcze przed Darwinem!) owa hipoteza uporczywie promowana jest w swojej najmniej racjonalnej wersji, a mianowicie w wersji opartej na pozanaukowo przyjętym założeniu, że materia stanowi całość istniejącej rzeczywistości. W tej zideologizowanej wersji hipoteza ewolucji jest mało racjonalna z tego oczywistego powodu, że neguje zasadę przyczynowości w tłumaczeniu genezy materii i zakłada działanie przypadku w tłumaczeniu genezy człowieka.

            Odkąd wiemy, że świat materialny miał początek, wiara w to, że stanowi on całą rzeczywistość, jest przejawem fideizmu, czyli przyjmowania systemu wierzeń, który jest sprzeczny z postawą naukowca - badacza. Ta właśnie materialistyczna wiara stoi u podstaw darwinowskiej wersji hipotezy ewolucji. O wiele bardziej racjonalna jest hipoteza ewolucji prezentowana przez Wallace’a, który wspólnie z Darwinem opublikował w 1858 pracę na temat mechanizmów ewolucji. W przeciwieństwie do Darwina, Wallace nie podporządkował się ideologii materializmu i dlatego nie zrezygnował z zasady przyczynowości oraz z zasady celowości w analizie pochodzenia świata i człowieka.

            Największą słabością hipotezy ewolucji w każdej jej wersji jest założenie, że jedne gatunki istot żywych mogę ewoluować w inne, bardziej rozwinięte gatunki. Tymczasem do tej pory nie ma żadnych dowodów na to, że drogą ewolucji jeden gatunek może przechodzić w drugi. Najbardziej oczywistym dowodem w tym względzie byłoby istnienie gatunków pośrednich, a zatem istnienie, na przykład, rybo-ptaków, ptako-płazów, płazo-ssaków czy małpo-ludzi. W najlepszym przypadku hipoteza ewolucji może wyjaśnić, skąd się wzięło moje ciało, ale ani hipoteza ewolucji, ani jakiekolwiek inne badania z zakresu nauk szczegółowych, nigdy nie odpowiedzą na pytanie o to, skąd wziął się człowiek. Nauki szczegółowe nie są wstanie w ogóle takiego pytania postawić…

           

            - Stwierdził Ksiądz, że pochodzenie ciała i pochodzenie człowieka nie jest tym samym. Tego typu stwierdzenie to chyba Księdza wiara w tej kwestii…

 

            Nie, to jest nie moja wiara. To jest dostępna wszystkim ludziom wiedza! Oczywiste fakty zmuszają nas do tego, by odróżnić pytanie o genezę małpy od pytania o genezę człowieka. Gdy odkryjemy pochodzenie ciała małpy, wtedy tym samym wyjaśnimy pochodzenie małpy. Małpa jest tożsama z własnym ciałem. Nie ma w niej nic więcej. Wynika to z faktu, że małpa nie dysponuje żadnymi zdolnościami, ani nie przejawia żadnych zachowań, których nie dałoby się wytłumaczyć cechami zapisanymi w jej cielesności. Nic w małpie nie wyrasta ponad jej cielesność. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja człowieka! Otóż człowiek to ktoś, kto posiada takie cechy i możliwości, które zupełnie nie mieszczą się w jego cielesności! Te cechy są niewytłumaczalne w ramach nauk biologicznych i zdumiewają nas samych! Tym bardziej nasze cechy i zdolności wywołałyby zdumienie materii oraz mechanizmów ewolucji, gdyby materia czy ewolucja mogła poznawać i analizować rzeczywistość. Żaden biolog, czyli ktoś, kto bada jedynie ciało człowieka, nigdy nie będzie w stanie wyjaśnić, dlaczego człowiek, który ma ciało anatomicznie, biochemicznie i neurologicznie zbliżone do ciała małpy, potrafi czynić coś, do czego nie jest zdolna żadna małpa. Biolog nigdy nie odpowie na pytanie, skąd wziął się ktoś taki, kto potrafi pisać wiersze, tworzyć symbole, nadawać sens swemu istnieniu, a nawet oddać życie w darze za innych ludzi…

 

            - Świadome oddanie życia za drugą osobę to przejaw miłości, która nie występuje w świecie materii nieożywionej ani ożywionej. Zdolność do miłości to zatem wyłącznie cecha osób…

 

            Rzeczywiście tylko osoba może kochać i tylko osobę można kochać. Zwierzę czy roślinę mogę jedynie lubić i chronić. Ale mam przecież prawo zjeść nawet te rośliny, które mi się podobają czy te zwierzęta, które wyhodowałem i z którymi związałem się uczuciowo. Nie mogę kochać przedmiotów, roślin czy zwierząt z tego oczywistego powodu, że nie dysponują one świadomością i wolnością, a w konsekwencji nie są zdolne ani przyjąć mojej miłości, ani na nią odpowiedzieć. Nie mogę kochać przedmiotów, roślin czy zwierząt także dlatego, że stanowią one moją własno&A

Ogłoszenia

Dodano: 30-10-2012


Dodano: 17-08-2012



Dodano: 28-02-2012

Polskie Stowarzyszenie
Obrońców Życia Człowieka


Dodano: 06-11-2011

Oświata
w Przemyślu


Dodano: 13-12-2010

Zapraszam do S-KKS


Dodano: 24-11-2010



Dodano: 22-12-2009

 


Dodano: 27-11-2009

OGÓLNOPOLSKI
KONKURS PLASTYCZNY
SZACHY DO SZKÓŁ

Informacja o wynikach !
Prace - filmik!


Dodano: 19-11-2009



Dodano: 30-10-2009

 
Zobacz bieżący wynik ankiety-sondy
Szachy do Szkół


Dodano: 26-10-2009



Dodano: 23-10-2009


         Zapraszamy do udziału !